Kojarzycie dmuchane kule będące atrakcją dla dzieci nad morzem? Lub reklamę telewizyjną gdzie dwaj mężczyźni przemieszczają się w tychże wielkich dmuchanych kulach? To właśnie jest Zorbing! Ja dopiero niedawno spotkałam się z informacjami na temat tej ekstremalnej dyscypliny, nie wiedziałam, że jest aż tak rozwinięta i że zwie się właśnie Zorbingiem.
Wszystko zaczęło się w 1994 r. w Nowej Zelandii gdzie Dwayne van der Sluis i Andrew Akers wymyślili i stworzyli firmę o nazwie Zorb Limited, wcześniej takie kule kojarzyły się raczej z zabawkami dla chomików i innych gryzoni. Dwaj wynalazcy z Auckland opatentowali wynalazek i rozwijali swoją działalność na całym świecie za pomocą systemu franczyzowego. W 2001 roku słowo „Zorbing” weszło do angielskiego słownika Concise Oxford i zostało określona jako „sport, w którym uczestnik jest zabezpieczony wewnątrz kapsuły wewnętrznej, w dużej, przezroczystej kuli, którą następnie puszcza się w dół wzgórza”. Brzmi dość ekstremalnie i niebezpiecznie, prawda?
Podobno nie jest aż tak niebezpieczne jakby się mogło wydawać. Każda kula (czyli tzw. Zorb), posiada atest i przechodzi specjalne okresowe kontrole. Ponadto nad uczestnikami tej niezwykłej zabawy czuwa wykwalifikowany personel nadzorujący. Zorbing można uprawiać tylko na specjalnie przygotowanych do tego celu szlakach, wzgórzach czy torach; w przypadku ich braku buduje się dmuchane, drewniane lub metalowe rampy. Istnieje kilka rodzajów kul, w zależności od tego ile osób może zmieścić się w takiej Zorbie. Najbardziej popularne są kule do zjazdów w pojedynkę, takie kule mają w środku specjalną uprząż, jednak można już spotkać kule przeznaczone dla nawet trzech osób.
W Zorbingu osiągnięto już nawet pewne rekordy, np. najdłuższy zjazd to 570 m., a najszybszy zjazd to 52 km./h. Kolejną ciekawostką jest to, że Zorb został przyjęty jako symbol Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w Rosji w 2014 r. Wg Dmitrija Chernyshenko, przewodniczącego komitetu organizacyjnego Soczi 2014, przejrzystość Zorb odzwierciedla otwartość i dostępność zintegrowanego społeczeństwa, które Soczi pomaga budować.
Ja oczywiście jak zwykle zachęcam do wypróbowania nowych rodzajów rozrywki ekstremalnej, a w szczególności Zorbingu, chociaż znając moją skłonność do paniki – sama raczej się na to nie zdecyduję (przynajmniej na razie). Szczerze mówiąc nawet nie wiem gdzie w Polsce można pobawić się w ten sposób, oczywiście oprócz nadmorskich miejscowości latem. Może Wy już mieliście okazję poszaleć w Zorbie, pochwalicie się nam i spróbujecie zachęcić?
Dodaj komentarz